Содержание книги

перейти к управлению читателемперейти к навигацииперейти к деталям бронированияперейти к остановкам
RozdziałI
Dzieńzmąconybyłjeszczeodrobinąnocy,jakgdyby
doszklankiwodywpadłokilkakropliatramentu.Słońce
powoliwznosiłosięponadhoryzont,oblewającnoc
miodowymświatłem.Jegoblaskwkradałsięprzez
uchyloneoknamieszkań,otulajączaspanetwarzeswoim
ciepłem.Rzadkokiedyktośpodziwiałmoment,wktórym
siętodziało.Możedlatego,żenawetonimniewiedział.
Ztegowzględutowszystkobyłojeszczebardziej
magiczneiniecodzienne.Czyniepiękniejestznać
tajemnicę,którazmieniaobrazświata?Staćnaprzeciw
słońca,którewydawaćbysięmogłoprzebijasięprzez
bursztynowąścianęiokrywawszystkozłocistąpoświatą?
Niejestniesamowiteprzeżyćchwilęjaknieztej
rzeczywistości?Cieszyćsięnią,zanimznówpojawisię
światzgiełkuizwyczajnejcodzienności?Światspoczywa
nanaszymramieniu,częstocichyiniezauważalny,
amypróbujemygogonić.Możedlategotrudniejjestnam
złapaćszczęścieonowjakiśsposóbszarpienas
ichwyta,byśmyzostali.Chcezatrzymaćnaswmiejscu,
byobrazprawdziwegopięknaświatanierozmazywałsię
jużwciągłejgonitwiezaniczym.
Rodzinyzaczęłyprzebudzaćsięzesnu.Zapalały
światłowswoichmieszkaniach,tworzącnamurze
mozaikęjasno-ciemnychprostokątów.Wszyscywyruszyli
wstronęwłasnychspraw.Ulicezatłoczyłysiędziećmi
idącymidoszkoły,dorosłymipodążającymipospiesznie
dopracy,zapełniłysięhukiemsamochodów.Pewneokno